Syreny w OSP zawyły w hołdzie Bohaterom

Drukuj

1 sierpnia o godzinie 17:00 strażacy oddali hołd uczestnikom Powstania Warszawskiego.

Zgodnie z tradycją, syreny zawyły m.in. w budynkach Ochotniczej Straży Pożarnej w Starych Babicach i w Ochotniczej Straży Pożarnej w Borzęcinie Dużym.

Dodatkowo, strażacy z OSP Borzęcin odpalili czerwone race. Ta bardzo głośna i podniosła minuta była okazją do zadumy nad losem, odwagą i honorem Powstańców.

Cześć i chwała Bohaterom!

Przy tej okazji przytaczamy fragment artykułu, który znalazł się w gazecie "Czas" 31 sierpnia 1996 r., a napisany został przez Ks. Infułata Dra Jana Jaworskiego:

"(...) 1 sierpnia 1944 roku, w godzinach popołudniowych wybuchło powstanie w różnych częściach miasta-Warszawy. Było w tym tyle spontaniczności i tyle zapału, że prawie każdy, który był w tym czasie w Warszawie i okolicy był żołnierzem Armii Krajowej albo w jakiś sposób był z tym związany, Pamiętam, że my jako klerycy braliśmy również udział w działalności A.K.

Mieszkałem przed powstaniem w seminarium prowadzonym przez Księży Marianów na Wileńskiej 69. Każdego dnia z Wileńskiej przewoziliśmy dwukołowym wózkiem "drzewo" pod różne adresy w Warszawie. Jednego dnia wypadła kolej na transport: Jasiński i Jaworski. Wieźliśmy drzewo na ulicę Skaryszewską. Jasiński był przy dyszlu a ja z tyłu wóz ten pchałem. Pod górę było bardzo ciężko. Pomagali nam różni przypadkowi przechodnie. Pomagali nam nawet żołnierze niemieccy patrolujący Warszawę. Okazało się, że wózek był dlatego tak ciężki, bo był załadowany bronią na spodzie, a na górze było pełno drzewa. Myśmy o tym nie wiedzieli. I ci, którzy nam pomagali również o tym nie wiedzieli. Gdyby Niemcy wiedzieli o tym rozstrzelaliby nas na miejscu.

Ksiądz Władysław Łysik MIC, który zmarł dnia 24 lipca 1964 roku w szpitalu Lindley`a w Warszawie, powiedział o tym przed śmiercią swoją ks. Pawłowi Jasińskiemu-byłemu Prowincjałowi Księży Marianów w Londynie; a ja dowiedziałem się o tym od niego. W tym momencie pragnę oddać hołd pośmiertny Ks. Łysikowi, który w tragicznych czasach wojny zorganizował kuchnie dla biednych w różnych miejscach Warszawy, dożywiał biedne dzieci, gazeciarzy, opiekował się rannymi żołnierzami A.K. Dostarczał mleko dla niemowląt, przechowywał dzieci żydowskie, przechowywał broń A.K., przechowywał ukrywających się rannych żołnierzy. Jak patrzę na jego działalność z perspektywy ponad 50 lat, to jest mi trudno uwierzyć, że Polacy tak mogli się poświęcać dla dobra swej umiłowanej Ojczyzny. Z całkowitym poświęceniem samych siebie.

(…)

Naszym dziekanem wśród studentów był przez wszystkich lubiany Władzio Zasłona. On to wyznaczał kto z kim, i pod jaki adres ma dostarczyć ładunek, który znajdował się na wózku. On sam też z drugim kolegą jeździł po Warszawie tym wózkiem. Na pewno nie wiedział co on i wyznaczeni koledzy wiozą i jaką mają misję do spełnienia. Wiem, że on żyje w diecezji wiedeńskiej w Austrii, jest kanonikiem i proboszczem w jednej z podwiedeńskich parafii. Widziałbym z wielką radością na jego piersi i na piersi księdza Pawła Jasińskiego medal budowniczego Polski z okazji ponad 50-letniej walki narodu polskiego o swe istnienie.

Powstanie warszawskie to była walka z okupantem! Jakże nierówna i niebezpieczna! Ale Polacy w obliczu niebezpieczeństwa są zdolni do bohaterstwa. To była jedna z cech tej nierównej walki."

Ksiądz Władysław Zasłona zmarł 16 lutego 2016 roku w wieku 96 lat. Ostatnie lata swego życia spędził w Latchorzewie, gdyż stąd pochodził.

Dziękujemy Pani Zofii Włodarczyk ze Starych babic za udostępnienie materiałów tekstowych.