13-17 listopada 2014 r. obraz MB Częstochowskiej (kopia obrazu z Jasnej Góry) odwiedził parafie naszej gminy.

W kościołach odbyły się Msze św. z udziałem hierarchów kościelnych, m.in. Metropolity Warszawskiego ks. kard. Kazimierza Nycza. Zorganizowano nocne czuwania i nabożeństwa w różnych intencjach. Wierni mogli nabyć także małe wizerunki MB Częstochowskiej, które zostały poświęcone podczas Mszy św. Obraz był przewożony specjalnym samochodem-kaplicą, a asystowali mu strażacy z naszej gminy, policjanci i funkcjonariusze Straży Gminnej. Wielu wiernych uczestniczyło w peregrynacji tego niezwykłego wizerunku, oddając mu cześć i modląc się do Matki Bożej. Z babickiej gminy obraz wyruszył do parafii gminy Ożarów Mazowiecki.

• [2]
• [3]
• [4]
• [5]
• [6]
• [7]
• [8]
• [9]
• [10]
• [11]
• [12]
• [13]
• [14]
• [15]

Warto poznać tę niezwykłą historię…

Idea peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej narodziła się w trudnym okresie dla narodu polskiego i Kościoła w Polsce – w czasach stalinowskich, podczas uwięzienia Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego (1953-1956). Prymas opracowywał plan przygotowania wiernych do jubileuszu tysiąclecia chrztu Polski, jednym z elementów tych przygotowań była właśnie peregrynacja obrazu, rozumiana jako ingres Maryi w życie społeczeństwa.

Ostateczna decyzja o rozpoczęciu peregrynacji obrazu zapadła w 1957 r. podczas Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski. Obraz zaczął odwiedzać polskie parafie, co oczywiście wywołało sprzeciw komunistycznych funkcjonariuszy ówczesnej władzy. Utrudniano pielgrzymki, prześladowano wiernych, a sam obraz został nawet „aresztowany”. We wrześniu 1966 roku znakiem peregrynacji obrazu Maryi były puste ramy ozdobione kwiatami, płonącą świecą i księgą Ewangelii. Peregrynacja przez pewien czas odbywała się tylko w ten sposób…

Obraz powrócił na szlak pielgrzymowania w 1972 r. Warto poznać jego niezwykłą historię.

Zainteresowanym polecamy strony internetowe, np. http://www.swstanislaw.kozminwlkp.pl/ogloszenia/HISTORIA_PEREGRYNACJI.htm [16].

Tekst i fot. MŁ